niedziela, 6 lipca 2014

Hiszpania i kapelusz z płaską główką

 



Jak niektórzy wiedzą z Facebooka, przydarzyła mi się fantastyczna przygoda - niespodziewany, spontaniczny i cudowny wyjazd z grupą rekonstrukcyjną do Hiszpanii :-)

1813
Była to rekonstrukcja bitwy w Victorii w Hiszpanii gdzie wojska angielskie i hiszpańskie starły się z francuskimi. Dzięki wygranej Wellington miał bezpieczne przejście do Francji przez Pireneje.

O możliwości wyjazdu dowiedziałam się we wtorek o 22, w czwartek o 3 był wyjazd - trochę mało czasu na decyzję, zebranie pieniędzy, ekwipunku i zakończenie bieżących spraw. Ale od czego są przyjaciele :-D

Gotową miałam tylko jedną sukienkę z halką i budką, starą jak świat,  którą znacie z avatara i strony :-) Plus niedokończona biała suknia do Ojcowa, biała z trenem. Trochę nie pasowała do warunków obozowych ale wzięłam, bo niby w czym innym miałabym chodzić? Kończyłam ją w autobusie. Na 5 godzin przed zbiórką usiadłam do maszyny i według wykroju sukni z Ojcowa powstała suknia z szarego płócienka, bez trenu, szyta - o zgrozo!!! - w całości na maszynie. Zawsze staram się, żeby chociaż wykończenie było ręczne ale że musiała być spakowana w bagażniku, musiała być skończona tip-top. Ale jest tak wyodna, że spruję wykończenie maszynowe i zrobię od nowa ręczne :-D

No i powstał kapelusz :-D Z daleka wygląda lepiej, z bliska widać, że to plastik :-P
Jest to kapelusz kupiony w Carrefour, obecnie sprzedają takie na przecenie po 7 zł (6,99zł bodajże). Słomka naszyta na plastikowej siatce i to z bliska widać :-) Główka nie jest całkiem płaska, nie jest też całkiem okrągłą - coś pomiędzy. Do typowego kapelusza późno rokokowego powinna mieć płaską... Otok ma jakieś 9 cm wysokości i został przeze mnie przecięty na wysokości ok.4 cm od ronda. Górną część otoka z denkiem nałożyłam na uciętą część otoka. Wierzch był trochę mniejszy ale dało radę ułożyć spód pod nim i przyszyć  w miarę gładko. Po skończeniu nie jest to nawet jakoś mocno widoczne ale musiałam dać jeszcze wstążki do wiązania pod brodą i dlatego miejsce zszycia na otoku też nią zasłoniłam. Przyznam, że była to najbardziej potrzebna część garderoby i wspaniale ochraniała od słońca :-) o ile nie zapomniałam go założyć latając po obozowisku :-P

Biała suknia do Ojcowa, którą widzicie na zdjęciu, wspaniale spisała się jako strój na paradę wojsk (oraz markietanek i żon oficerów :-) ), a w zestawieniu z kapeluszem i duuuużym szalem wyglądała niezwykle malowniczo :-)

I tylko brak gorsetu psuł efekt :-(

Stwierdzam, że mam zdecydowanie za mało strojów. Ze wszystkich epok :-P
To co - zabieram się do szycia :-D









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz