W marcu trochę chorowałam.
Trzeba było coś robić pomiędzyspaniem a smarkaniem.
Coś co mogłam zepsuć. Bo wiecie - jak oczy łzawią, z nosa
kapie, w głowie impreza krasnali w glanach - to niestety
robota nie idzie ani dobrze, ani prosto. Nastrój też podły.
Więc co - pogrzebiemy po obrazkach, poszukamy inspiracji...
I... oto jest. Prosta koszulka, haft sznureczkowy i węzełkowy.
A że już dawno chciałam się podszkolić w wyszywaniu,
to praca idealna. Szło... niespiesznie. Ale skończyłam.
Szycie zajęło mi cały kwiecień. Nie żeby to była jakoś trudne.
Po prostu brakowało czasu. Poza tym - kilka razy prułam,
bo mi nie odpowiadały proporcje.
Zdjęcia zrobiłam w czerwcu.
Efekt prezentuję poniżej. W planach mam jeszcze
dorobić zieloną linię przy dekolcie i na biodrach.
Ale może to w odległej przyszłości.
1924 "Les Modes de la Femmes de France" nr 8
Poniżej więcej zdjęć: