wtorek, 23 września 2014

Pierwszy dzień jesieni 2014


1899

Pierwszy dzień jesieni przywitał nas pochmurnym niebem, 
kroplami deszczu ... i pierwszym śniegiem w górach. 
Najwyższy czas pomyśleć o garderobie adekwatnej do pory roku :-) 
albo przynajmniej popatrzeć co noszono dawniej :-)


1877 "Revue de la Mode" nr 292
To co prawda płaszcz podróżny ale jesienną słotę też powinien wytrzymać :-)

1880 'Revue de la Mode" nr 455
 A tu mamy dołman. W pismach zagranicznych występuje jako dolman :-)
 Przynajmniej tak nazywano u nas ten rodzaj okrycia - 
ni to peleryna, ni to płaszcz. Ze współczesnego punktu widzenia - 
dość niepraktyczny, mocno ograniczał zakres ruchu rąk. 
Ale był malowniczy a to modzie wystarczy aż nadto :-P



sobota, 20 września 2014

Czarna sukienka 1937-1942.

100 lat temu ... Czyli 5 września na moim fanpage'u pisałam 
Wam o pewnej "nowoczesnej" sukience :-)

Post wyglądał tak :

Trafiła do mnie sukienka na drobne poprawki, z racji wieku odrobinę jej 
nitki na szwach popękały.

Sukienka z lat 1930-40-te, nie wiem dokładnie, dla mnie to już czasy 
zbyt nowożytne :-P Pokazać jej nie mogę ale Wam opowiem o niej. 
A właściwie o tym CO "mówią" do mnie ubrania 
Sukienka jest czarna, szyta - w oryginale czarnymi nićmi. 
Ich kolor co najwyżej wyblakł.
Poza tym poprawiana i naprawiana była wcześniej 3 razy. 

Pierwszy raz - albo od początku były to nici brązowe albo czarne, 
które najczęściej tracą kolor do brązu. Mówimy o starych 
bawełnianych lub jedwabnych, nie współczesnych poliestrowych. 
Pierwsza była poprawka - sukienka została poszerzona tyłem. 
Obecnie na wierzchniej warstwie niemal nie ma już po tym śladu. 
Najpierw zdziwiło mnie dlaczego przeszyte są brązem tylko dwa 
tylne szwy bo niemożliwe, żeby sam tył popękał, zwłaszcza, 
że tkanina nie jest przesiana jak to w zbyt długo noszonych za ciasnych 
rzeczach bywa. To by wskazywało na przerwę w jej noszeniu - 
może kobieta przytyła po ciąży lub sukienka zmieniła właścicielkę. 
W każdym razie noszona była w swojej szczupłej wersji, 
potem po pewnym czasie założona, ktoś stwierdził, że za wąska i 
naniósł poprawki. Wierzchem tego nie widać - dlatego musiało to 
być dawno, bo po takiej operacji pozostają czasem ślady zaprasowania 
starych szwów. Tu są te ślady tylko na wewnętrznej stronie, 
w miejscu zszycia spódnicy ze stanikiem. Widać też nacinki po 
fałdkach w staniku - jedna została zmniejszona, druga całkiem 
zlikwidowana. I to jest to co pisałam, że na wierzchu niemal 
nie ma śladu po poszerzeniu. Poza tym oryginalnie talię trzymała
tasiemka wszyta w szew łączący stanik ze spódnicą, która do 
poszerzania została przecięta w dwóch miejscach, przy szwach tyłu. 
Ta poprawka robiona była przez niewprawną krawcową, szew łączący, 
zamiast tak jak wcześniej od wewnętrznej, tym razem został przeszyty - 
i to tylko kawałkami - po wierzchu. Jak ja to nazywam "na chama" 
Robiono także coś przy zamku wszytym bokiem - albo był wymieniany 
albo wszywany płycej. 
Były też drobne poprawki w szwach rękawów.

Druga poprawka - czarne nici. Grubsze niż oryginalne, bardziej szare. 
Skąd wiem, że to była poprawka PO brązowych? Suwak po raz 
kolejny robiono. Widać kawałki brązowych nici w strzępkach, 
nie do końca wyskubane ze starego szwu. 

Trzecia i ostatnia naprawa (znaczy ostatnia przed moim łataniem 
szwów i pruciem "kolorowych" nici) - fiolet i zieleń. Tu już nie ma 
mowy o tym, że nici wyblakły, po prostu popękane szwy reperowano 
ręcznie na rękawach fioletowymi nićmi, przy staniku zielonymi. 
Owszem - można to uznać za dwie kolejne naprawy ale sądzę, 
że jednak jedna.  Acha - a dlaczego myślę, że po czarnych? 
Kawałek szwu w rękawie był zaszyty ręcznie czarnymi. 
Potem dalsze szycie maszynowe popękało a ktoś to przeszył dalej, 
obok starego szwu, fioletowymi nićmi ręcznie.

Przepraszam bardzo obie strony za zdjęcia - 
i właściciela i Was, są trochę nieostre, ale mam ciemne 
mieszkanie i trudno tu fotografować cokolwiek :-(

Właściciel : Adam Leja
Galeria 32, Warszawa

Sukienka jest prosta i skromna ale oprócz ciekawej historii przeróbek 
ma też kilka ciekawych detali krawieckich :-)

Pierwszy interesujący detal - forma zaszewek na przodzie spódnicy:

Tu zdjęcie z lampą błyskową -
 lepiej widoczne fałdki ale kolor przekłamany.

Przód: po każdej stronie dwie fałdy od ramion do piersi
i po dwie krótsze dołem.
Suwak pod lewą pachą.

Detal dwa - rękaw ma ciekawą bufkę - przy nadgarstku 
trzy zaszewki nadające całości lekko geometryczny kształt.


Tył stanika - po lewej dwie fałdki, po prawej jedna ale sukienka 
jest "zaprasowana" tak, że wydaje się, że druga też tam jest.
To efekt poszerzania całości. Spódnica tyłem ma dwa szwy
na wysokości środkowych zaszewek, także była nimi poszerzana.


Suwak przy dekolcie. Słabo widoczne na zdjęciu 
zaszewki przy dekolcie. Zazwyczaj biegły od środka ramienia.

Detal trzy, najbardziej efektowny - 
wypukła aplikacja z taśmy i haft koralikami.





wtorek, 16 września 2014

Wystawa - ExpoPtak w Rzgowie

Daaaawno mnie tu nie było :-(
Ale najpierw przygotowania do wystawy, potem nadrabianie zaległości ... 
wyjazd na 3-dniowy zlot późno-empirowy i znów nadrabianie zaległości ... 
I przez to także zaległości na blogu. zacznę od relacji z wystawy, 
o samym szyciu sukienek na wystawę - będzie później :-)

Jak wiecie - a przynajmniej  jak część z Was wie 
(bo relacjami z przygotowań dzieliłam się na bieżąco na
 facebooku i fanpage-u kajani.pl) miałam mini wystawę.

Ja i fundacja Nomina Rosae pokazywaliśmy nasze stroje historyczne podczas 
targów EuroPtak w Rzgowie pod Łodzią. Pojechaliśmy tam na zaproszenie 
fundacji Pole Kreacji, która zorganizowała tę  część historyczną i 
czuwała nad nami przez te wszystkie dni.

Pragnę też podziękować kilku osobom:
moim rodzicom - za ciągłe wsparcie
Maciej Trzmiel - za masę szycia maszynowego
Aleksandra Kajdańska - za masę szycia ręcznego
Elżbieta Sroczyńska - za ręczne wykończenia


Poniżej zdjęcie całej mini wystawy :-)



Suknia z 1848-1855, wzorowana na takiej jednej z Ermitażu :-) 
Jej zdjęcie wisiało z tyłu. Przód zasłonięty rękawem i szalem 
ponieważ manekin był za duży i nie dopinała się w talii. 
Na piersiach jest znacznie rozciągnięta.




1862 - suknia zimowa.
Ulubienica wszystkich, którzy mieli okazję ją mierzyć :-)


1870-1874, potocznie zwana 1872 :-P
Wymarzona, zaczęta jakieś 10 lat temu.
I skończona na wystawę. Baaardzo pracochłonna.
I w końcu mam suknię z okresu I turniury :-D <3



1872 od tyłu oraz osławiona nieszczęsna princesse.



1895 - tu nie widać ale jest biała w zielone groszki. 
I nie mam bladego pojęcia, jak będę ją prasować po praniu :-P
W tle arkusz z wykrojami z 1895 roku. A właściwie jego ksero.


1895 i niebieska 1906, w której byłam na Złotym Popołudniu.
Tu w wersji balowej, z odkrytym dekoltem i bez rękawów.
Manekin zdecydowanie za wysoki...




Dawnton / Abbey :-)
czyli zestaw bluzka ze spódnicą, rok ok. 1910-14. 
Bluzka szyta z myślą o sesji nad morzem... Może w przyszłym roku :-)
Spódnica ... Muszę poszerzyć. To ta, w którą się mieszczę.
Na czczo i bez gorsetu :-P Ale ma fiszbiny więc się mieszczę :-D



Suknia z 1825-1828, w której pomykałam po wystawie.
Dziewczyny zrobiły mi do niej loczki i makijaż "no make up" :-P



Broszka pożyczona. Loczki moje.
I robótka ręczna, z którą mnie zobaczycie jeszcze przy innych okazjach
 - haftuję moją empirową na Bal Arsenału w styczniu. 
Tylko jeszcze nie wiem, czy na ten nadchodzący bal zdążę ...
 czy na przyszły :-) ale kiedyś w końcu ją skończę :-D